W Rzeszowie od mostu na Strugu w ulicy Kwiatkowskiego przez ul. Jana Pawła II na wprost w poprzek Budziwojskiej, na rozwidleniu w prawo i zaraz potem w lewo w ulicę Potoki, która po chwili zakręca w prawo i nią prosto pomimo skończenia się asfaltu, stromo aż do leśniczówki i do drogi z Budziwoja do Hermanowej. Ten ostatni odcinek równie dobrze można pokonać nie skręcając w lewo w ulicę Potoki, tylko prosto do ulicy Studzionki, którą do lasu ze słynną kapliczką w Przylasku, potem stromo przez las do asfaltu, na którym szlak Green Velo. Za którym w lewo.

Tu spotykamy szlak rowerowy Green Velo i nim krótko tą drogą w lewo, żeby za chwilę ją opuścić i dalej Green Velo w prawo przez pola aż do rozstajów koło kapliczki pod okazałą lipą. Tu za szlakiem rowerowym w lewo. Ten po chwili zaczyna opadać w lewo. Dobrze jest znaleźć jakąś ścieżkę w prawo (jest taka wąska między ogrodzeniami), żeby się przedostać do drogi z górnej Hermanowej do Straszydla (gdyby się nie udało, to za szlakiem Green Velo też dojedziemy). Tam ponownie znajdujemy Green Velo i nim, w kierunku widocznej na skraju lasu leśniczówki Hermanowa, gdzie okazały dąb i świetne miejsce na odpoczynek.

Dalej wjeżdżamy prostą drogą w las. Teraz konsekwentnie za szlakiem rowerowym, a kiedy po lewej stronie pojawiają się pola i zabudowanie, na rozwidleniu lekko w prawo w dół. W lesie zadaszenie dla odpoczywających, a po wyjechaniu z niego dalej, aż do miejsca, w którym MOR. Zaraz potem szlak skręca w lewo. My jedziemy nadal prosto w kierunku Lecki, ale po pierwszym zjeździe w dół i krótkim podjeździe, nie dojeżdżając do wsi, skręcamy w prawo i drogą grzbietową przez pola (uprawy aronii) aż do asfaltowej drogi Straszydle-Lecka. Nią krótko w lewo (na południe), ale na jej zakręcie w lewo zjeżdżamy z asfaltu i jedziemy prosto ku widocznemu przekaźnikowi telefonii komórkowej. Mijając leżącą po prawej stronie kolejną leśniczówkę, jedziemy prosto w las aż do jego krańca na grzbiecie z rozległym widokiem na południe. Tu spotykamy żółty szlak turystyczny i skręcamy nim w lewo wzdłuż lasu (początkowo asfaltem), cały czas na wschód przez las lub na jego skraju. Po drodze ładna kapliczka, gdzie też warto odpocząć. Szlak w pewnym momencie skręca w prawo, w kierunku południowym pod znajdującym się z prawej wzgórzem Wilcze z wieżą i krzyżem. Warto tam wyjechać dla rozległego widoku.

Następnie szlak schodzi w lewo na wschód do lasu, my zaś jedziemy nadal prosto na południe. Tu już droga bita, a chyba nawet asfaltowa, ale niedługo się nią cieszymy, bo kiedy, skręca ostro w prawo, jedziemy prosto i od razu szukamy sposobu, aby skręcić w lewo na wschód i dojechać do przystanku PKS Ryta Górka na drodze nr 884. W 2016 mnie się to nie udało i zjechałem do Baryczy, żeby potem pracowicie wyjechać tą drogą do wspomnianego przystanku. Tam widać było zaczątki obiecującej drogi w przeciwnym kierunku, ale nie udało mi się wtedy tego sprawdzić. W 2018 poszło już lepiej, bo na tym kolanie drogi asfaltowej po prostu pojechałem (na ile z powodu wysokiej trawy się dało) właściwie bez wyraźniej drogi w lewo w kierunku wschodnim, aż trafiłem na niezłą grzbietową drogę, pod koniec obok krzyża, którą dojechałem do asfaltu i przystanku Ryta Górka.

Na drogę wojewódzką nr 884 wyjeżdżamy w lewo i nią 9 kilometrów aż do skrzyżowania z drogą wiodącą na północ do Futomy – na mapie to miejsce nosi nazwę Łazek. Skręcamy w lewo w tę drogę i za chwilę znowu spotykamy Green Velo, który odchodzi w prawo, my zaś jedziemy nim kawałek na północ, i dość szybko skręcamy ostro w prawo w polną, miejscami zarośnięta drogę na wschód. Nią – pomimo pewnych wątpliwości, konsekwentnie, po części przez wysoką trawę, albo leśne błoto, aż droga się skończy na szutrowej drodze poprzecznej, wyłożonej przysypanymi tym szutrem plastikowymi wzmocnieniami. Nią w lewo na północ z lekkim odchyleniem na zachód, aby po dłuższym czasie, kiedy już trochę w dół, skręcić w prawo skos w drogę polną. Za nią pojawiają się pierwsze od pewnego czasu zabudowania, a potem asfalt, który wyprowadza nas na przełęcz w Piątkowej Górnej na drodze Błażowa –Dynów. Tu lekko w prawo i zaraz w lewo do góry aż do grzbietu nad Dylągówką i Hyżnem. Tam spotykamy czarny szlak turystyczny.

Na grzbiecie w prawo (po chwili czarny szlak odchodzi w lewo do zagrody agroturystycznej Antosiówka w „Boskiej Dolinie”), a my nadal prosto, szeroką polną drogą, ale po dojechaniu do lasu nie wolno odbić na prawo, tylko trzeba wjechać bardziej w lewo w las, gdzie typowa zapora uniemożliwiająca wjazd do lasu osobom niepożądanym przez leśników. Stąd leśną, coraz szerszą drogą, aż do asfaltu i nim kilkaset metrów. Kiedy droga zacznie się obniżać i zakręci lekko w prawo, trzeba wjechać w lewo w las (np. drogą pośrodku młodego gęstego lasu jodłowego, albo zaraz za nim). Nią prosto, przez chwilę dość stromo w dół następnie płasko i znowu stromiej ze skrętem w lewo do wyraźnego siodła w lesie. Z niego na prawo i dalej prosto na wschód, chwilami słabo widoczną drogą (albo i bez niej) aż do wyniesienia i do granicy lasu za nim. Stąd jeszcze trochę przez pole do drogi poprzecznej i nią w lewo najpierw w dół, do siodła i potem pod górę do drogi krajowej nr 877 do Dynowa. W ten sposób można uznać, że południowa część wododziału została zaliczona. Jeśli chciało by się dojechać do zagrody Antosiówka, to po wyjechaniu z siodła na grzbiet i przed dojechaniem do drogi nr 877 można skręcić w lewo i prawym zboczem dolinki, do tej zagrody dojechać. Można tam zawsze (no może prawie) liczyć na herbatę i chwilę odpoczynku. Szczególnie gdyby się powołać na mnie.

Powodzenia.